piątek, 23 grudnia 2011

Świeczka samotnie wisząca


Dramaturgi czas zakończyć istnienie, by się mogło ją poczuć ponownie - za moment. Dramaturgia choć na chwilę mogła by pójść spać, ot tak na początko-zimową drzemkę jakimś cichym popołudniem, takim zupełnie jak dzisiaj. Czerwona wstążkę przykleił do zielonej ściany - pomyślał o specjalnie zaaranżowanym braku stylu, ale kogo to obchodzi, przecież wystarczy by była ta gwiazdka, walory estetyczne nie są potrzebne by łudzić ludzi wadliwymi produktami, czy starą rybą. Pomyślał, że przyklei cokolwiek i zasiądzie przy kasie. Sprzedał paczkę kolorowych cukierków, zamknął sklep, wrócił do domu i usnął na tle migoczącej choinki i stołu pełnego pustej zastawy z wyjątkiem jednego naruszonego talerza, w którym znajdowała się zupa - nie miał ochoty jeść sam w ten wieczór. 

Jak wygląda Wigilia Boga? Siedzi sam przy stole i czeka na wszystkich - samotnych, zagubionych?
Takie niespodzianki muszą czekać na ludzi, którzy sobie chcą, choć to pełne szaleństwa, wytłumaczyć po ludzku Boga.

Radości kochani, radości w Panu :)

niedziela, 18 grudnia 2011

Myśl człowieka pospolitego


Jestem tym wszystkim zmęczony. To wszystko takie męczące. To wszystko nawet banalne – niszczy zbyt wiele istnień. Muzyka wolności zabrzmiała, zabrzmiała iskierka nadziei, skonała. Radował się człowiek codziennie, radował się bez powodu, dziś szczęścia słabe wspomnienie, dobija człowieka żywego. Sam nie wiem czemu tak w kółko, czemu tak w kółko niszczeje, jak wiele złego na świecie, jak wiele. I swego losu kowalem, będąc tak ważną jednostką, samego siebie katuję, marnieję. Gdzie uśmiech dobro i szczęście, gdzie wszystkie to rzeczy konieczne, konieczne bo bez nich zdziadzieję. Rozwalam tak wszystko i wszędzie, rozwalam i niszczę piękno. Pasję mam od narodzenia, pasję do złego czynienia, pasję destrukcyjnego czynienia. Chorobą mą pochodzenie, choroba mą krwi sączenie, i to winą moją, żem człowiekiem zrodzonym został – jedyną chorobą człowieczeństwo bez idei człowieka. Chorobą mą są jednostki, które kierują ogółem.  I kto się w końcu obudzi, poruszy, pomacha palcem? Ja poczekam.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Szaleństwo smutku


Szaleńczo drętwi ludzie co dzień z rana wypełzają mimo woli ze swych nor - smutnych nor. Co dzień chcą uciec, co dzień chcą biec, często nawet o tym zapominają. Zdarza się, że ktoś ich zagrzewa do walki - a oni są tępi na nawołania. Cieszą się monotonią. Nic nie chcą zmieniać, bo po co gwałcić utarta rutynę. Gwałt przecież jest zły? Do jasnej cholery, jestem gwałcicielem!

Co dzień mijam sznur szalenie smutnych ludzi, nawet w tramwaju jakoś mało wesela. Ludzie już chyba pozapominali, że kiedyś nie było kolei. Nie było kolei lecz było weselej, nie było Internetu ni telewizora, była za to swobodność i poczucie przestrzeni. To nie oda do zamierzchłych czasów, to nie melodia nostalgii – to zdziwienie nad brakiem – nad brakiem potrzeby poczucia własnego życia.

A dla ciebie, co dla ciebie znaczy żyć?

niedziela, 11 grudnia 2011

Kałuża

Wyjrzałem za okno, by się trochę zastanowić nad tym smutnym światem. W dziurze na ulicy kałuża śmiesznie odbijała blask latarni ukazując nieco świata, to wszystko szamotane kroplami z nieba. Gdzie Ty się schowałeś? Nagle dostrzegłem znak drogowy , nie, to chyba nie tam. 
Schyliłem głowę i zobaczyłem odbicie swojej twarzy na szklanej pokrywie garnka który stał na parapecie. Tak człowieku, pomyślałem, to w twoim odbiciu mogę Go odnaleźć.
I mi się przypomniało, jak prababcia nie pokazując zmiany nastroju wołała "do jasnej spódnicy" a jakiś inny dziadek zawołał "Eureka". No bo jak to nas wymyśliłeś? Ja nigdy nie ujrzę swej twarzy - tyko jakieś tam odbicie. Co to ma znaczyć?

czwartek, 8 grudnia 2011

Bezszelestnie


     Prosiłem, byś złapał mnie za dłoń - uczyniłeś to bezszelestnie. Użalałem się Tobie, byś ogarną wszystko, co ze mną związane, nie usłyszałem, że robisz to od mojego poczęcia. Zabolało mnie serce i musiałem się chwilę zastanawiać, zanim mi się przypomniało, że choć nie widzę ani słyszę to Ty jesteś obok i bolejesz razem ze mną. Ty wiesz, że ktoś mi powiedział, że Ciebie nie ma? Jak to, przecież to niemożliwe? Jedyny powód radości człowieka? To przecież tak jakby się nie cieszyć wschodem słońca.

-Pamiętasz? – zapytała oszlifowana czasem twarz starego mężczyzny. – Na tym drzewie rosły jabłka tego roku. To bardzo stare drzewo. – Tak, stare… Ale rosły na nim jabłka, pamiętam.- Odpowiedziała otulona chustą babulka siedząca obok mężczyzny w tramwaju.

     A ja się dziwię, że Ty przychodzisz tak cicho. Me ucho niewyćwiczone, okaleczane hasałem innych ludzi. Szaleństwo. Zagłuszacze jedynej Radości. Czas chyba najwyższy zacząć ludzi omijanie. 

czwartek, 20 października 2011

Dupa

Bieg człowieka ku wolności.
Bieg któremu z góry się nie wierzy.
A po co sobie wymyślać ograniczenia?
Dlaczego nie możesz mieć tego w dupie człowieku?

poniedziałek, 26 września 2011

Gruszka

     I się człowiek zastanawia. Gdzie jest moja witamina C, gdzie mój Rutinoscorbin.  Zawisły na wierzbie zamiast gruszek. Dyndają się jak głupie.

     Ktoś mi powiedział, że w Polsce niebo nigdy nie gaśnie, a ja właśnie widzę, jak jest przygaszone. I się istota wysila, czy oddychać tym beztlenowym powietrzem, które nie karmi ognia, czy łapać tlen z wody, szukać skrzeli.

     Duszona ryba nie krzyczy, nawet nie sprzeciwia. Duszony człowiek rwie się jak szalony, delektując się przyspieszonym biciem serca. Nie. Człowiek nie ma w zwyczaju strawiać bytu na zachwyt…

czwartek, 18 sierpnia 2011

I tak w życiu bywa

Czas obudzić swojego człowieka, tak, on tam siedzi i czeka na pobudkę. Siedzi w twojej głowie, jak robak w jabłku i po woli z dnia nadzień krzyczy coraz donośniej, to nieprawda. On umiera, być może nawet go nie słyszysz. Dobiłeś samego siebie! I ty się dziwisz, że świat nie jest kolorowy? Głupiś człowieku, głupiś.Robak zjadł ci głowę.

wtorek, 9 sierpnia 2011

nie myśleć, że nie


    A ja sobie pozostaję w komforcie wiszenia na drzewie,wymachując oparami alkoholu szukając jakiegoś szkiełka. Za często mi sięwydaje, że nie wiem. Zbyt wiele razy uważam, że należało by coś wiedzieć, nieszkodzi, kogo obchodzi bostońska herbatka.

Ludzie muszą nie myśleć, że nie mogą, tak uważam. Się idęutopić w nektarze z powietrza.

Jestem w domu :D

To jest twoje ŻYCIE


niedziela, 19 czerwca 2011

A: ... ja: ...

 A: ...
 ja: ...
 A: ...
 ja: ...
 A: ...
 ja: stary :):) zagadek miliony,życie całe, by zrozumieć choć trochę, i ja jak się zastanawiam, nawet nie myślę, że cokolwiek mogę wykreować, jakiejś niefizycznej wartości, która by mnie dodawała była ja wiem siły :D:D kręcę się jak spłukiwana porcja szlamu wzdłuż zabawnie rozplanowanych sieciach kanalizacyjnych żyjac w złudzeniu że widzę kwiatki :D:D szał :D:D
nie wiem, dlaczego to napisałem :D:D
chodź na piwo :D:D 
 A: ...
 ja: ...
 A: ...
 ja: ...
 A: ...
 ja: ...

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Kobiety

wanna, żyrafa, krowa, prycz, ironia, świnia, małpa, głupota, wywrotka, rózga, jabłoń...

Do kolekcji kobiecych spraw dodam uroda...

Uroda na pewno jest ta.

Jedna kobieta zjadła faceta.

Ta zjadła tego.

parasol, goryl, bandyta, samochód, paw, kwiatek, ogórek, banan, natrysk, basen, bark...

Męskich słów stop.

Idiota na pewno jest ten.

Został zjedzony przez tą.

czwartek, 2 czerwca 2011

Padalce

Jak w piosence "A nie powinnam odwracać się od tak słodko pachnącej pestki jeżyny " i choć to bardziej jesienne przesłanie, cóż poradzić. Wczoraj myślałem nad liśćmi, bo gdy ktoś rzuca hasło "liście" to ludzie od razu myślą o żółto-czerwonych jesiennych padalcach. Ja tak nie chcę. Chcę mieć na myśli zielone świeże i soczyste pachnące radością cuda natury. Tak myślę.

wtorek, 31 maja 2011

Pseudo auto masochizm

     Wszystkie hamulce puściły, poprowadziło diabli w cholerę! Zaplątanie prawdy w glonie zmętniałej od głupoty sadzawki. Faluje gdzieś szary cień bluszczu, pijany... Opierać się szukając framugi, piękna, szukając westchnienia, oddechu... umiera.

Było by straszną historią, opowieść snuć wokół śmierci. W tępocie turkotu sumienia pociągu z radością czekając, wykrwawiać własne istnienie, dla cienia?

Ciężko płucami tlen zjadać, ciężko płucami świat ranić, radosną nie jest nowiną, świat ginie! Mrok swego ja w lustrze dziwi, ludzi od szkła odrzucając, ran doszukując się w cieniu, opierać.

Oparty drań w okno patrza, kałuża złowieszczą brzmi nutą, rzut rzuca otchłani widoki, a człowiek widokiem zdębiały. Dąb człowiekowi złość czyni, kukułka zagrywa bólem, nadzieja pryska, lecz zaraz...



     Nadziei istnienie nie ginie, nadzieja to wszystko zatrzyma, cholera! Tango radości z prostactwem, gorąca nuta zazdrości, szału nie ma! Człowiek w krupczastą krainę, zwątpienia siłą ciągniony, opiera.

Odbiera.

Odbiera zarazie czas głosu, odbiera czartowi "złą" passę. Odbiera, odbiera, odbiera! Cholera.



     A ja sobie idę polaną, ścieżyną już zzieleniałą z auto-masochistycznej radości, głupoty, dziecinności? Czerpię sobie... czerpię sobie kubek wody...wody która nadziei korzonki zatrzyma! Szału nie ma?


W krainie auto stworzonej, szukając logicznej zagadki, odpowiedź jedyna, początek można tą chwilą nazywać.

sobota, 21 maja 2011

Witam

Wiele czasu minęło, od ostatniego tchnienia na tym poletku, ale...

Już w poniedziałek ostatni egzamin, i jestem wolny :D

niedziela, 17 kwietnia 2011

Robak


     Cudownym dziełem jest człowiek, aczkolwiek.

Kiedy świat został stworzony, latające stwory kąpały się wczystym powietrzu. Cudowna była czystość błyszczącej się w potoku cieczy. SamBóg nie miałby za ujmę przeglądać się w mieniącym jak dywan lustrze z wody. Zieleńigły już samej, nawet osamotnionej, sprawiała mu radości wiele. Zieleń prawdziwa,zieleń taka prawdziwie zielona. Zieleń pośród blasku przejrzystego pasma.Błękit rozciągniony, posypany złotem, z po środku zawieszonym srebrnobiałymknotem. A gdy ujrzał ranka szmaragdowy kwiatek, cherubinowa łąka poczęłatańcować.

Życie.

Biegający osioł, latająca krowa.

Człowiek.

Od radości beztroskiej, po autodestrukcję. Zastanawiam sięczęsto, co mu zawiniło to radosne stworzenie, ta czysta toń bezdennej krainy.Co przeszkadzał pan Kwiatek, z kwiatkową rodziną, a co bąk z radościtrzepoczący kończyną. Co mu nawet i dżdżownica stara dokonała złego, że jąszpadlem bezwstydnie na dwie chciał przerobić.  

To nic złego, zjadać krowę na kolację, a z śniadaniem witaćw półmisku kiełbaskę. Ale po co komu przewracać psie grzyby, po co komu dobijaćstarego robaka?

Człowiek.

Czystym powietrzem przyćpany zapragną zabarwić przytłumionymbrązem, czy czarnym nalotem, a potem się dziwi, narzekać zaczyna, że nie maczym oddychać, ni co zdrowo trawić.

sobota, 16 kwietnia 2011

To wszystko...


Księżycu, mówią, że im bliżej jesteś, tym drzewa wydają siębyć mniejsze.

Słońce ty moje radości dające, gdybyś zechciał bliżej nadZiemią zawisnąć, spłonąłbym, a wraz ze mną planeta.

Szczęście ty moje, które im bardziej mi nie wychodzizradzasz we mnie radości bez miary.
     To wszystko nic…

Ty jesteś najważniejszy, Ty który oddalasz się tylko po to,by człowiek mógł dostrzec piękno twojego stworzenia, i tonąć w poczuci miłości.
     To wszystko…

czwartek, 31 marca 2011

Dylematy


     Dobra, słuchać pytań i starać się na nie odpowiadać tojeszcze nie taki obciach. A tu nagle mam być owieczką? A no owieczka. Wspaniałeto, choć na pierwszy rzut oka zbyt rachityczne. Ogołocą ją ze wszystkiego,poszarpią, połamią, a tu nagle troskliwy pastuszek przybiegnie i ocali, odgoniod wroga, pocieszy, dokona uleczenia. Futerko odrośnie, futerko znów zetną.Futerko odrośnie. W futerku czy bez, zaginiona owieczka już wie, że zagubionamoże na kogoś liczyć. Doskonalsza nawet w opresji raduje się z ufności wobectajemniczego pastucha.

     Rzecz się ma gęstości myśli. Wiele czynników składa się nato ciśnienie. Już nie chodzi o uszczuplania roli własnej do bycia owieczką czyinnym futerkowatym zwierzaczkiem, ale o to, z jaką miną na duchu jesteśmy takto wilkiem, lisem, sową czy osłem. Było by chyba złe, bo monotonię można nazwaćczymś na pewno niekorzystnym, żeby ta mina była wręcz taka sama jak najdłużej. Nieszalałbym ze stwierdzeniami podobnymi do „każda zmiana jest dobra” ale… Żeby pełzłodo przodu musi się dziać, choćby zmieniający się krajobraz, obrazowo rzecz ujmując.I tak nie poznając smaku tęsknoty często nie znamy prawdziwej wartości jakiegośkogoś czy związanego z tym uczucia.

     Jednak można sobie nabyć na drodze doświadczeń i własnychstarań pewne cechy… Można. Warto o nie zabiegać. Odłączyć się troszkę odświata, i pojąć chęć rozpoznawania samego ja. Znając siebie, lepiej rozumiemydrugiego człowieka. Znając swoje potrzeby, analizując zdarzenia, pomyłki można zacząćrozumieć pewne zachowania innych. Niewątpliwą jest sprawą, iż zdolność choć w odrobinieposiadanie rozumienia nawet w minimalnym stadium człowieka obok, daje nam wieleswobody. Wyrozumiałość… Cichość własnego ja, żeby ten drugi mniej się zdenerwował.Umiejętność na właściwi czas opuszczenia miejsca. Niewątpliwe atuty człowieka.Gęstość się nie zagęszcza. To jak by się drzwi nie zamykały. Drzwi do kogoś.

niedziela, 27 marca 2011

Pytania...,pytania


     Galopem przemierzać krainę myśli. Nie być świadomym, którąścieżkę obrać. Czuć miarowy i jednostajnie gwałtowny ruch wierzchowca. Czućnawet zapach wymyślonych świerków. Usiąść przy ciepłym ogniu i w myślach pogrążyćsię w zamyśleniu. Utopić się, jednocześnie łykając spokojnie powietrze.

     Jak ważne są pytania! Często boimy się o coś zapytać.Pomożesz mi? Duma zjadła możliwość takiego zapytania. Sztuczna mania „pana iwładcy” odcina nas od patrzenia na świat z delikatnością. Syndrom panahrabiego! Objęty banicją, pozbawiony środków do życia opuszcza w pośpiechu swójrodzinny ląd. Pomoc bezinteresownego sługi, który swoją pracą w porcie pracujena podupadającą na zdrowiu rodzinę Hrabiego. Pan możności pragnący hrabia niepotrafi powiedzieć dziękuję. Nie potrafi dokonać jednego najprostszego gestuwdzięczności. Zjadło go posiadanie urojonego już hrabiostwa. Duma czy wykrzywioneurojenia?

     Obserwując świat, można czasami zauważyć pogiętą od ognia plastykowąbutelkę. Powiedzenie co nie zabije to wzmocni. Nadawanie słowom znaczenia.Ogień, nie zabija od razu, parzy wielce. Popieli wpierw naskórek, parzy. Trawipo woli kolejne członki już ciała. Dokonuje się deformacja istoty. Wielu ludzi,których widziałem, byli jak powyginane butelki. Mało to mądre, jednak czasamitak bywa. Nie o to chodzi. I kiedy człowiek ma okazję poprawić swoją formę, powrócićdo swojego wymarzonego już i trzymanego jedynie w pamięci obrazu – formy,neguje tajemne pragnienia bycia czymś lepszym. Czymś. Czymś. Czymś.

     Trochę się powyginało na świecie. Świat sobie rozpaliłogromne ognisko, wielce gorące. Masowo, przytłaczająco wręcz, dokonuje sięwyginanie, wyginanie tego i tych. Wszystko się wygięło, nawet jeżeli ktośtwierdzi, że mało. Mało, to już jednak zapoczątkowany proces deformacji.

     Pytanie, kim jestem? Jestem bierny? Jestem Czynny? Czynny natak? Czynny na nie? Pytania… więcej banalnych pytań. Więcej banalnychodpowiedzi. Siatka zbudowana z banalnych odpowiedzi. Siatka to już coś… Siatkęjuż można wziąć pod lupę przemyśleń.

     Pytania… Nie bójmy się pytać. Rozważne pytanie… Kogozapytać, to ważne. Szukać trzeba, i żyć światem pytań. Może to już paranoje,nie, to codzienność. Miliony pytań codziennie. Miliony odpowiedzi, a choćbyjedna.

środa, 16 marca 2011

"Boże, Ty znasz moją głupotę " Ps 69

      Kiedy słowa mogą przywrócić siłę do walki o dobro, a nawet ożycie. Kiedy zwykły czyn może pomóc przezwyciężyć wszystko, z poczuciem iż prostejrzeczy nie ma. Kiedy pewność przychodzi zbyt wcześnie, a agonia własnej bezradności odchodzi wraz z czarnymichmurami. Kiedy wszystko się miesza, zarówno radość, łzy i wiatr dmący w pierśjak i świadomość jeszcze krótszej doby. Kiedy ogromne deszcze kąpią kiwającesię z radości jodły, a paranoik, pajac, pomyleniec z bajki na iglastymgrzbiecie niesie wielkie czerwone jabłko, a nawet dwa. Podczas masowych orgiitak na wschodzie, jak i na zachodzie, kiedy gdzie indziej walczą o kubeczekwody trwa lot ptaszka z robakiem w dziobie, z taką troską, o ile o trosce możnaw przypadku tym mówić, aby nakarmić ptasiego bobaska. Kiedy człowiek może staćsię może rybą, a szczotka do butów czy kilogramowa paczka mąki posiada możnośćstania się człowiekiem. W jakie jeszcze przekonania i manie wpędzić możeczłowieka stare czeskie kino. Chwała im za to. Mianowicie.

     Czasami, o jak dobrze ja to znam, człowiek może nic. Bo musię ucięło skrzydło, lub w ogóle go nie posiadał. Żyje, i wie, że czegośpokonać nie może. Głupi. Żyje w przekonaniu, że jemu jest źle. Wie, że inni, zczego ubolewa nawet od czasu do czasu, mają bardziej fatalnie. Cóż. Takieżycie. A ja głupi myślałem. Nawet nie, zdawało mi się, i poszedłem na to takdla własnej wygody, jak i z lenistwa, którego bezmiar granic nigdy chyba nieposiądzie. Ale po co ja mam pisać o własnych złudzeniach…

     Człowiek tak często musi o coś walczyć. Czasami walka ponadjego siły. Czasami siły brak, a w bój dopiero się wyrusza. Wynik z góryprzesądzony? Skądże :D! Człowiek często umieszcza się w zbyt małej puszcze, niechodzi rzecz jasna o puszkę dosłowną. Zostawmy puszkę w ogóle. Nie ma puszkijuż. Jest za to posiadanie przeświadczenia, że się jest w czymś, w czymś bardzowąskim. Załóżmy, że między młotem a kowadłem. Albo i to zostawmy. Człowiekwalczy, i zazwyczaj się nie przejmuje. Ale każdy z nas, wyłączając mi nieznajome przypadki, posiada jakaś piętę Achillesa. A to nie byle jaka pięta,skoro jej nazwa pisana wielką literą, bądź duża, jak kto woli, pomimo, że tonie to samo. Wracając do pięty. Przychodzi dla każdego czas, kiedy walka wydajesię z góry obarczona przypisaniem klęski. A won zła myśli. Uciekaj przed ludźmibo nas ograniczasz, zawiązujesz oczy na świat, wyjmujesz z ogółu za margines.

     O czym ja chcę dzisiaj powiedzieć? Kiedy jest źle, wtedymamy związane oczy. Ciężko, z doświadczenia wiem, bez przyjaciół zdjąć to coś,co zasłania widoki, a widoki te przecież zacne. Kto by nie chciał oglądać kwintesencjiżycia. Jaki z tego wniosek? Trzeba dbać o swoje słowa, trzeba dbać o swojebycie, trzeba dbać, trzeba dbać, ale nie o siebie… Walka o siebie wydaje siębyć jedną z przesądzonych bitew. Sami z siebie, z pewnością, możemy wiele, np. popaśćw ogromne złudzenia. Złudzenia rzecz zła. Tak zła, że bardzo zła. Trzebawalczyć o człowieka w drugim człowieku, wtedy może szybciej staniemy się ludźmi:D pojęcia nie mam, to eksperyment,


BOOOM
:D

poniedziałek, 7 marca 2011

Dom


     Nieboskłon przyjemnie uśmiechnął się do mnie. Gwiazdy pomigotały,jak by chciały pokazać jak doskonale stworzył to wszystko Stwórca. Oddając sięSerenadom Schuberta szukam pomysłów na upiększanie świata. Ale co należyupiększać? Pewne jest to, że nie odkryję nigdy żadnego nowego tworu, jakiejśnowej materii, nowego tworzywa fizycznego, w którym mógł bym coś stworzyć. Tojest ponad moje umiejętności. Jako człowiek nie mam możności tworzenia nowegoświata. Ale z tym wszystkim jest jak z domem. Dom to nie budynek, to coświęcej. Na przykład dla pigmeja domem jest gęsty las. Ale po co komu gęsty las?Domem staje się wtedy, kiedy ma się go z kim zdobywać, dzielić, do kogo wracać.Czy ja mam dzisiaj do kogo wracać? Ciekawi mnie, jak by każdy na to pytanie odpowiedział,aczkolwiek to bardzo osobiste. Ludzi bezdomnych często uważa się za „gości” z „innejbajki”, tej gorszej. Dlaczego? Przecież oni nie mają jedynie domu, w sensiebudynku, o sferze uczuciowej nie wspominając. Często się patrzy na nich z góry.Ale ciekawe pytanie brzmi, jak wiele ludzi, których stać na posiadanie budynku,co więcej utrzymanie dziecka, tak naprawdę ma ten dom?

     Co czuje człowiek, który spaceruje po lesie? Zależy, po codo niego poszedł… Kończę posta z radością, bo wiem, że mam gdzie się podziać,ta świadomość pomaga. Długo szukałem, gdzie moje miejsce zarazem wiele miejscobcych odwiedzając, cieszę się z tego dzisiaj, że mam gdzie być… Cudnie!